Bix
Pan i władca
Dołączył: 19 Cze 2011
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:15, 28 Lip 2011 Temat postu: 28.07.2011r. Lonża na cavaletkach i koziołkach |
|
|
Gdy się obudziłam czułam jakby motyle siadały mi na plecy, gdy otworzyłam oczy okazało się, że to nie motyle tylko Gustav który składał na nich tysiące pocałunków.
- Nudzi Ci się kochanie ? – spytałam wtulając się w jego silne pokryte tatuażem ramię. Uniemożliwiłam mu kontynuowania muskania ustami moich pleców więc przerzucił się na czoło, usta, szyję, aż doszedł do biustu.
- Nigdy nie znudzi mi się smakowanie twojego ciała kocico - zamruczał
- No, ale konie trzeba wziąć w trening, wczoraj nie chodziły, a mają z nich być czempiony więc..
- Ale chyba nie zaszkodzi im jeszcze poczekać pół godziny co ? – to było pytanie retoryczne, doskonale wiedziałam co miał na myśli i wcale się nie wzbraniałam, po chwili znajdywał się już nade mną, ale tego opisywać nie będę…
- Było cudownie stwierdziłam po czym jeszcze raz zanurzyłam moje usta w jego i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Wychodząc z łazienki poczułam piękne zapachy dochodzące z kuchni, jak się okazało czekało tam na mnie już pyszne śniadanie. Po nim zeszłam na dół sprawdzić harmonogram treningów, wg niego miałam dzisiaj przeprowadzić lonżę z Plug In Baby, a potem trening ujeżdżeni owy z Nightmare, podczas, gdy Gustav trening skokowy z siwą i lonże z Darkiem.
Wchodząc do stajni zostałam przywitana przez konie głośnym rżeniem, podeszłam do każdego boksu i przywitałam się z końmi. Plug leniwie wylegiwała się w słomie co po chwilę skubiąc siano które miała przed swoim ślicznym ciemnym noskiem.
- No mała, zaraz idziemy na lonżę ! – powiedziałam z entuzjazmem, kłączu cha na to odpowiedziała niezłym fejsem pod tytułem ‘what the fuck?’ Szczerze rozbawiła mnie jej reakcja. Poszłam do siodlarni zabrać jej sprzęt. Chwyciłam kuferek ze szczotkami, ochraniacze, lonżę, jej ogłowie i jakoś wytaśtałam do jej boksu. Klacz nie była bardzo brudna więc czyszczenie jej zajęło mi wyjątkowo krótko. Założyłam ogłowie i ochraniacze, podpięłam lonżę i zmierzałyśmy już na plac, gdy przypomniało mi się, że nie mam bata, weszłam z Pluginką do siodlarni co trochę zaniepokoiło sprzątającego właśnie w niej stajennego, ale co tam. Chwyciłam bat i po chwili byłyśmy już na placu.
Oh jak miło ktosć nie posprzątał cavaletek, koziołków i innych takich tym lepiej dla mnie, trochę urozmaicimy trening. Nakazałam kobyłce stać, a sama wyszłam na środek placu. Cmoknęłam dając jej znak do stępa. Leniwie się przeciągając powoli ruszyła, ale przecież nie o to mi chodziło. Miała iść żywym, energicznym stępem więc skorygowałam ją trochę cmoknięciem i bacikiem.
- No teraz to jakoś wygląda siwa ! – pochwaliłam klacz, zrobiła jeszcze trzy okrążenia wokół mnie i zmieniłam jej stronę. Teraz nie było już problemów z tempem chodu klaczy, było ok. Po kolejnych trzech okrążeniach uniosłam lekko bacik i powiedziałam ‘kłus’ Pluginka efektowanie wystrzeliła z zadu i wykonała moje polecenie. ‘A to mała cholera brykać jej się chce, ale żywo iść to już nie raczy’ pomyślałam i poluzowałam lonżę, aby powiększyć obwód koła po którym arabka kłusowała. Lubiłam patrzeć jak drepta wokół mnie, ładnie podnosiła nogi, a w końcu opuściła też głowę. Kilka kółek i znowu zmieniłam jej stronę, gdy poprosiłam ją o ponowne przejście do kłusa wystrzeliła ładną pseudo capriollę i ruszyła galopem.
- O nieme mała, tak sobie pogrywać nie będziemy, oj nie ! – powiedziałam i zaczęłam ją uspokajać, teraz już nabuzowana bardzo szybkim tempem biegała wokół mnie co nie raz prychając i szarpiąc głową. Znowu te jej humorki, niczym na okres. Po kilku minutach znowu biegała rozluźniona z głową przy ziemi, udając konia myśliwskiego xD Dałam jej sygnał do galopu, obyło się bez zbędnych bryków i nieopanowanych odruchów ze strony konia. Galopowała równym tempem, nic dodać nic ująć. Po jakiś dwóch minutach zmieniłam stronę, też fajnie. Dałam jej chwilę na odetchnięcie w stępie i poszłyśmy na drągi. Oddałam jej dużo lonży i podniosłam bacik żeby ruszyła kłusem, grzecznie wykonała moje polecenia i już miała wiedz na dragi, gdy okazało się, że są koniożerne więc nie wejdzie będzie stać przed nimi. Kilka razy musiałam z nią w reku przejść przez drągi, aby obalić jej teorię, potem już na długiej lonży znowu była grzeczna. Nogi podnosiła mega wysoko, nie puknęła ani razu. Poszłam z nią do drugiego kompletu ;przyrządów koniozernych’ Były tam poustawiane na zmianę cavaletki i koziołki, klacz nie chętnie przez nie przechodziła, za pierwszym razem przeskakiwała koziołki. Ja jej nie rozumiem, ile razy już na nich trenowała, a teraz odwala takie numery… pomyślałam. Dobra dam już jej spokój, powiedziałam na głos i zwolniłam do stępa. Zeszłyśmy z koniożernego zestawu i wróciłyśmy na środek placu, gdzie odpięłam lonżę, chciałam sprawdzić czy kłaczucha będzie nadal wykonywała moje polecenia, gdy nie będę miała nad nią większej kontroli. A więc od razu skręciłam na lewo, siwa zrobiła to samo cały czas podążając obok mnie, po chwili przyśpieszyłam tempo i skłoniłam ją do kłusu, jaka byłam dumna, gdy razem ze mną ostatni raz przebiegła przez cavaletki i koziołki ahh. Nagle się zatrzymałam, a ona niemalże zahamowała zadem, aby stanąć zaraz obok mnie. Stanęłam naprzeciwko jej i mocno wtuliłam się w jej śliczny siwy łepek.
- Oh kochanie, Ciebie mi nie zastąpi żaden inny koń – powiedziałam i pocałowałam ją w chrapy. Pochodziłyśmy jeszcze trochę wokół placu, zdjęłam z niej cały sprzęt łącznie z ogłowiem i ochraniaczami i na takim ‘luzie’ wróciłyśmy do stajni, gdzie wytuliłam, ją za wszystkie czasy i nagrodziłam kilkoma marchewkami.
- Ej bo zaczynam być zazdrosny ! – powiedział Gustav który z nikąd pojawił się przy mnie i widział całą tą ‘miłosną scenę’
- Głupek – powiedziałam do niego i pokazałam mu język.
- Głupek mówisz ! – wszedł do boksu siwej, przycisnął mnie do ściany i zaczął całować po szyi.
- Jeszcze większy głupek ! Konia mi zgarszasz ! – śmiałam się i uwolniłam z jego uścisku, aby dokończyć czyszczenie siwej.
- Wy obie jesteście takie same, jestem pewien, że się nie zgorszy – i znowu zaczął się do mnie dobierać, ale tym razem od tyłu, położył mi głowę na ramieniu i delikatnie włożył mi ręce pod bluzkę i zaczął zataczać palcami kręgi po moich żebrach, zataczał i robił to coraz wyżej, aż doszedł do piersi.
- A ty nie masz konia do przelonżowania – spytałam odwracając do niego głowę.
- Ahh te obowiązki – spuścił głowę
- No ja już jeden swój wykonałam, teraz czas na Ciebie kochanie ! – śmiałam się, i odsunęłam od Gussa, pocałowałam ‘namiętnie’ Pluginkę jeszcze raz w chrapy i poszłam odnieść sprzęt do siodlarni. Po drodze jeszcze usłyszałam ‘pff wolisz się z nią całować niż ze mną’ i wybuchłam śmiechem. Potem poszłam do domu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bix dnia Czw 21:16, 28 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|